Gdy byłem mały... (498)
Ach młodość – czasy, kiedy to nasze małe nieskalane myśleniem móżdżki posługiwały się przedziwną, z naszego obecnego punktu widzenia, logiką. Łatwo było nam wówczas uwierzyć, w to, ze pod pękniętą płytą chodnikową czyha na nas ziejąca pustką otchłań, albo w to, że brodaty dziadek z nadwagą to święty Mikołaj, a nie nasz troskliwy ojciec niemiłosiernie pocący się pod tym grubym strojem, tylko po to, aby nam sprawić radość.