Pamiętacie mema ujawniającego największe tragedie jakie spotykają ludzi pławiących się w kapitalistycznym raju? Jeśli tak to z całą pewnością zrozumiecie chłopczyka reprezentującego „Sukcesy Trzeciego Świata”.

Sukcesy? Tak - skoro dla zblazowanych europejskich nastolatków największą życiową porażką jest rozładowana bateria w iPodzie, to szczytem szczęścia dla afrykańskiego brzdąca jest to, że komar, który go ugryzł akurat nie był roznosicielem malarii.

Zdjęcie szczęśliwego małolata pojawiło się w sieci już w marcu 2011 roku, jednak dopiero w listopadzie wpadło w ręce użytkowników Quickmema, którzy już wiedzieli co z nim zrobić.

Mamy nadzieję, że i Wy wykażecie się wyobraźnią oraz odrobiną czarnego humoru.

Jaś Fasola ma dziś wyjątkowo jurny nastrój. Nie wiadomo czy to wina, korzystnej dla męskiej chuci, układu planet, czy też może zestawu witamin dla seniora - „Wigor”, które to od ostatnich kilku dni konsumuje ten brytyjski fajtłapa. Grunt, że kosmate myśli nie opuszczają jasiowej głowy.

Ilość seksualnych podtekstów zawartych w zdaniach przez Jasia wypowiadanych, spowodowały nagły, niespodziewany, tektoniczny wstrząs w okolicach mogiły samego Zygmunta Freuda, któremu nawet własne procesy gnilne nie przeszkodziłyby w położeniu pana Fasoli na kozetce i przeanalizowaniu jego erotomańskich wywodów..

 

Najciekawszy Człowiek Na Świecie pojawił się na świecie w 2006 roku jako główna postać kampanii reklamowej piwa Dos Equis. To człek charyzmatyczny i niezwykle bogaty, zarówno w dobra materialne, jak i życiowe doświadczenia. Wszakże życie mamy tylko jedno, do jasnej anielki!

„Me gusta” to nic innego jak nieco kolokwialne „Lubię to” wypowiedziane w języku Kolumba. Pierwotnie buźka ta miała dość perwersyjny podtekst i akcentowała niezdrową ekscytację czymś co teoretycznie nie powinno budzić jakichkolwiek skojarzeń z seksem. Z czasem mordka zaczęła podkreślać bardziej ogólne „lubienia” i znacznie wyszła poza tematykę czynności, która może być zdefiniowana jako chyże kiszenie ogóra. I dobrze – seks jest przecież taki przereklamowany.

 Dziecko to taki mały diabeł - siła nieczysta, która robi wszystko, aby życie ci uprzykrzyć i spowodować powolną śmierć przed czterdziestką. Myślałeś, że brudzenie pieluch, rozdzierające wrzaski w środku nocy, wysypywanie klocków Duplo na schodach i wywracanie doniczek z kwiatkami to akty dziecięcej bezradności? Nic z tych rzeczy. Brzdące to esencja zła podana w formie stężonego ekstraktu.

Ten tutaj malec to przedstawiciel bachorzego rodu, dzięki któremu poznasz wszystko to, co najgorsze u tych arcypotwornych kreatur.

 

Ojciec to wzór mądrości i związanych z nią życiowych porzekadeł. W hasłach padających z ojcowskich ust ukryta jest niezgłębiona, podparta doświadczeniem, esencja wiedzy. Wprawdzie dla nas – nieopierzonych szczeniaków i gołowąsów, są to tylko nudne pomruki zza gazetowej płachty. Dopiero później, po latach, przypominamy sobie tatusiowe sentencje i dostrzega my w nich prawdziwą wartość.

 

Co zrobi babcia, którą posadzimy przed ekranem naszego komputera? Najprawdopodobniej zapyta, na które stronie leci "M jak miłość" i z ukontentowaniem przyjmie do wiadomości fakt, że nasz pecet ma wbudowany patefon na płyty kompaktowe.

Internetowa babcia wydobyta została z jednej ze stron oferujących swym gościom kupno zdjęć, które później można wykorzystać w celach komercyjnych. Nie wydaje nam się, a by ktokolwiek zapłacił za porwanie seniorki i zrobienie z niej obiektu ironicznych drwin ukazujących ogromną międzypokoleniową przepaść technologiczną...

Nie zmienia to faktu, że z dużą chęcią przyjrzymy się pierwszym, babciowym krokom w sieciowym świecie.

Dariusz Szpakowski to legendarny komentator sportowy, którego wypowiedzi w magiczny sposób wyczarowują uśmiech na ustach każdego – nawet osób, które ze sportem nie mają nic wspólnego. Pan Szpakowski tak bardzo jest lubiany przez kolejne pokolenia, że od 2006 roku wraz z Włodzimierzem Szaranowiczem ubarwia swym komentarzem komputerowe rozgrywki piłki nożnej w serii gier FIFA. A od niedawna jest też i internetowym memem. Wiecie co z nim zrobić...

 

Sądząc po miotle jest to woźny. Sądząc po rozrywającej jego ciało energii, jego pracodawca, w ramach kryzysowych oszczędności, płaci mu pensję w kolumbijskiej kokainie.

Mimo niezdrowego rodowodu jego energicznego zrywu, podziwiamy go za ten entuzjastyczny zapał. Czegokolwiek by on dotyczył. W dzisiejszych czasach potrzebujemy takiego energicznego lidera. A zatem – miotłę w garść i do boju, wy opasłe syny bezimiennych kóz!

Problemy pierwszego świata to nieszczęścia, które spotykają tylko osoby żyjące w zamożnych krajach. O ile samo sformułowanie pojawiło się już w 1995 roku w utworze „Omissions of the Omen” autorstwa zespołu Matthew Good Band, to już memy ukazujące frustrację zblazowanych obywateli państw kapitalistycznych, zawitały do sieci w 2009 roku.

W tym wypadku przedstawicielem rozpaczy po taki tragediach jak chwilowy brak dostępu do internetu czy zamknięty supermarket, jest smutne niczym słonik Dumbo, dziecię emo.

Jeśli myślisz, że każdy Chińczyk mierzy sobie nieco ponad metr, to Yao Ming – były koszykarz ligi NBA z całą pewnością ci ten stereotyp z głowy wybije. Sportowiec ten ma prawie 2,30 cm wzrostu i twarz elastyczną niczym modelina. Podczas jednego z wywiadów, które udzielił internauci zostali uraczeni jego szczerze uśmiechniętym obliczem.

Nie trzeba było długo czekać na odzew – wkrótce Yao stał się bohaterem internetowych komiksów oraz memów, a jego uradowana twarz symbolizować zaczęła lekceważące podejście do wszystkich, z pozoru ważnych, problemów, którymi każdy normalny człek przejmować się powinien.

Zaiste, z całą pewnością kojarzysz tego gentlemana. Jego dostojne oko łypie spod binokla wywołując fale paniki w wielkich korporacjach. Czemu? A temu, że jego naburmuszony jegomość jest oficjalnym znakiem LulzSec - organizacji hakerskiej, która zaszła za skórę m.in. firmie Sony. Innym sukcesem szkodników z LulzSec była atak na stronę CIA, zakończony czasowym wyłączeniem jej.

My, jednak skupiamy się na szlachetnym obliczu tego zblazowanego bywalca bankietów, który w otoczeniu wytwornych i nietanich kurtyzan sączy wyborne wino i z przekąsem opowiada o swej pogardzie do plebsu.

Najpierw biali przybywali na nasz ląd, aby wyzwać nas od heretyków i wyciągnąć nas z rąk Pana Ciemności, o istnieniu którego nawet nie wiedzieliśmy. Kiedy już uwierzyliśmy w ich Boga, nasi „wybawiciele” zniewolili nas i kazali nam pracować na plantacjach bawełny. Później, ci sami ludzie wytępili Indian – mieszkańców nieznanego dotąd lądu. Zmaltretowani, zniewoleni gospodarze tamtych terenów okazali się niewydajni w pracy na polu. Wówczas biały człowiek wepchnął nas w okręty, gdzie ściśnięci niczym sardynki wyruszyliśmy w rejs do Ameryki, aby tam, w dalszym ciągu pod batem trzymanym przez naszego ciemiężyciela, pracować na jego plantacjach.

A teraz przyjeżdżasz tu Ty, Angelino Jolie i znów zaczynasz tę samą starą śpiewkę o chęci pomocy i niesieniu dobra. Już ja się domyślam co rozumiesz pod pojęciem „adopcja”... Pozwolisz więc, biała kobieto, że nie uwierzę w rewelacje, które opowiadasz mi o swoim wspaniałym, pełnym dobrobytu, świecie.

Oj, taką istotkę chyba każdy zna. To ona robiąc sobie zdjęcia przed brudnym lustrem w łazience, wydyma swe ustka, układając je na kształt kaczego dzioba, to ona pisze pod zdjęciem zaprzyjaźnionej pary komentarze typu „Słitaśnie razem wyglądacie. Buziaczki!”, to ona ma 4297 przyjaciół i to ona notorycznie wysyła ci zaproszenia do klubu fanów „Sagi Zmierzch”.

Pierwsze ślady obecności tej facebookowej zmory można było dostrzec oczywiście na 4chanie, jednak dość szybko mem ten ewoluował i w obecnej postaci krąży po globalnej sieci.

Ta mała czerwona kropka, który wykwitła mi na czole, powiększa się i zaczyna boleć. To na pewno nowotwór. I to złośliwy. Będę miał szczęście jak dożyję do świąt…

Paranoiczna papuga to hipochondryczne amazońskie ptaszysko z atakami nieuzasadnionej paniki. Chyba każdy z nas gdzieś tam w sobie nosi chociażby cząstkę takiego właśnie papużego przewrażliwienia.

Zdjęcie papugi krążyło już po sieci w 2004 roku. Po sześciu latach przedstawiciele gildii trolli z 4chana uprowadzili ptaka i nadali mu nową tożsamość.

Ciekawostka ornitologiczna: Ten pierzasty paranoik to ara hiacyntowa – największa z papug zamieszkujących nasz ziemski padół.

Siedzisz sobie na drzewie, opychasz się eukaliptusem, grzejesz futro, a twój umysł wypełnia błoga pustka. I wtedy zjawia się jakiś palant, który oznajmia ci szokującą wiadomość – Justin Bieber wcale nie jest kobietą. Dławisz się liściem i, niczym uderzony boskim piorunem, spadasz z gałęzi na niegościnną glebę.

Tak jest. Czasem prawda boli bardziej niż cios galijskim toporkiem w czubek czerepu.