O absurdach unijnego prawa wiele już słyszeliśmy. A to każe się nam prostować banany, a to ktoś wpadnie na pomysł płacenia podatków za sms-y... Grunt, że do tych "kwiatków" już się przyzwyczailiśmy i potrafimy się z tego śmiać. Zanim więc wyjdziemy na ulice, aby własnoręcznie system obalić, możemy wytknąć Unii jej najbardziej idiotyczne pomysły.

Tak był w przypadku mężczyzny, który wziął udział w corocznym biegu na dystans 10 kilometrów, który odbywa się w Południowej Carolinie. Zdjęcie cyknął jego przyjaciel i, jak sam zauważył – jego kumpel jest osobą nieprawdopodobnie fotogeniczną (ponoć nawet bardziej niż sam Barney Stinson). Fakt ten został momentalnie doceniony przez tłumy internetowych zgrywusów, które momentalnie uczyniły z przystojnego biegacza, obiekt żartów. Na szczęście dość sympatycznych – zaczęły na przykład krążyć plotki o tym, że wizyta tego faceta w klubie dla lesbijek sprawi, że wszystkie, nawet najbardziej pewne swej orientacji, bywalczynie momentalnie staną się „hetero”.

Stereotypowa, wychowana w duchu chrześcijańskich zasad, zaczytująca się w prymitywnych romansach dodawanych do babskich czasopism, mieszczańska matka wie co jest dobre dla jej pociechy. A na pewno nie są to takie szatańskie elementy współczesnego świata jak narkotyki, seks czy muzyka metalowa. W razie czego, ostatnią deską ratunku w wychowaniu niesfornego potomka są „Rozmowy w toku”.

Niejeden nasz krajan, zasiadłszy z browarem przed telewizorem w cudowny sposób zmienia się w doskonałego stratega, sportowca z wieloletnim stażem, a nade wszystko – w wybitnego krytyka, który nie boi się posłać motywujących obelg w kierunku słaniających się ze zmęczenia piłkarzy. Oto Wiesiek – stereotypowy przedstawiciel kibicowskiego rodu, który od lat dzielnie wspiera swą drużynę zachrypniętymi wiązankami i nieprzyzwoitymi sugestiami dotyczącymi złego prowadzenia się rodzicielki sędziego.

Nie takie studia straszne jak je opisują. Już w połowie pierwszego semestru młody żak przekonuje się, że studiowanie wcale nie polega na wielogodzinnym studiowaniu mądrych ksiąg i manuskryptów oraz wielokrotnym serwowaniu sobie kontuzji nadgarstka w wyniku mozolnego notowania nudnych wykładów. Studia to pięcioletni okres wlewania w siebie alkoholu we wszystkich możliwych odmianach, zaliczania koleżanek z akademika i niszczenia sobie zdrowia przez notoryczne zarywanie nocy.

Ten student doskonale to wie, dlatego warto czasem zapytać go o cenną radę.

Zapytaliśmy wujka Google, kim jest ta pani. Wygląda na to, że Natalia Lesz to piosenkarka. Może i ma talent muzyczny, ale za pisanie recenzji, to brać się nie powinna. Niestety, nikt jej tego nie powiedział. W rezultacie, internauci mogli zapoznać się z nataliowym wywodem na temat filmu „Jesteś Bogiem”, gdzie w przypływie emocji wypowiedziała słowa: „Gdybym mocno przytuliła Magika, dzisiaj pisalibyśmy piosenki, niczym Liber i Grzeszczak”. Sieć zadrżała od szyderczego śmiechu złośliwych czytelników.

I tak też Natalia Lesz trafiła do nas – dzięki swojemu darowi, będzie naprawiała świat poprzez mocne przytulanie.

Nie bądź obojętny i podejdź do sprawy w sposób empatyczny. Przecież i ty nie lubisz gdy mocz z przepełnionej kuwety brudzi ci futerko na tylnym odnóżu...

Podczas gdy wyhodowanie takiej kobiety zajmie naukowcom kilka ładnych dekad, my możemy przynajmniej oddać się marzeniom. To jedyne co nam zostało...

Prawo jazdy nie jest dla ludzi o słabych nerwach. Przekona się o tym każdy kandydat na kierowcę, który po raz pierwszy włączy się do ruchu i zaraz utknie w korku, padnie ofiarą pirata drogowego lub przekona się ile prawdy jest w tym co mówi się o kobietach za kółkiem. Jak dobrze, że przy lusterku dynda sobie radośnie święty Krzysztof – przecież gdyby nie jego protekcja, to człowieka szlag by trafił nie raz!

Karolina ma same zalety. Jest bardzo ładna, inteligentna, lubi napierdzielać w Fifę na Plejce i nie odmawia seksu z powodu jakiegoś tam bólu głowy. Oprócz tego jest wierna, dba o to, abyś zawsze szedł do pracy najedzony, regularnie przypomina Ci o rocznicy Waszego związku i nie krytykuje Cię za Twoje spojrzenia na tyłki mijanych przez Ciebie dam. Jest jednak jedna rzecz, której o tym idealnym dziewczęciu nie wiesz. Otóż Karolina... nie istnieje. Miło jest jednak pomarzyć, co?

Dziś odwiedził nas inny rezydent wiekowej willi i dziedzic niewyobrażalnie wielkiego majątku. Milord pies ma w najgłębszym poważaniu normy panujące w innych domach. Stać go na to, aby bezczelnie spać na najdroższych kanapach, grzmocić pokryte jedwabiem poduszki i obficie sikać na zabytkowe dywany.

Jasniepan pies ma też wiernego lokaja, ktory dzielnie spełnia wszystkie zachcianki i fanaberie swego panicza.

Brawo! Ku chwale niebios! Zaliczyłeś chemię po trzech, okupionych wyrzeczeniami, zarwanymi nocami i notorycznym odmawianiem piwa z kumplami, podejściach. Było warto? Pewnie, że nie. Ale uczucie spadającego z serca głazu powoduje, że tak błaha sprawa jak marny wpis do indeksu wywołuje u ciebie większą euforię niż zdobycie posady testera jędrności pośladków uczestniczek brazylijskiego konkursu miss piękności. Doprawdy, cieszymy się razem z tobą i proponujemy, abyś swą radość przelał na tego oto mema.

Ptaszysko to jest równie uciążliwe i występuje równie licznie co obłuda i konserwatyzm religijny w naszym nadwiślańskim padołku.

Wszystkie idiotyczne argumenty, które usłyszysz w dyskusjach na tematy wiary możesz spokojnie wepchnąć w dziób Religijnego gołębia.